czwartek, 27 marca 2014

Karczma Biskupin, historia grodu



Ostatnio wybraliśmy się do Biskupina. Jako ze pojechaliśmy całą grupą zatrzymaliśmy w karczmie biskupińskiej. Dzięki miłej obsługi dowiedzieliśmy wiele o tym miejscu, a także o zabytkach jakie można tu znaleźć. Przybliżę trochę historię tego miejsca.

Gród w Biskupinie jest jednym z nielicznych stanowisk archeologicznych w Polsce zawierających pełnowymiarowe rekonstrukcje wału obronnego, falochronu, bramy, ulic i budynków mieszkalnych. Rekonstrukcje te są cyklicznie wymieniane na nowe w związku z potrzebą ich aktualizacji w wyniku dokonania nowych ustaleń naukowych.
Oprócz rekonstrukcji w Biskupinie znajduje się muzeum, a w każdym trzecim tygodniu września odbywa się tam festyn biskupiński, obejmujący prezentacje eksperymentalne i pokazy odtwórcze. Biskupin jest też jednym z dwóch istniejących w Polsce laboratoriów konserwacji drewna mokrego wydobytego ze stanowisk archeologicznych oraz ośrodkiem archeologii eksperymentalnej.

Polskie zabytki



Jednym z zabytków Radzanowa nad Wkra jest młyn. Zaliczyć go trzeba do reliktów techniki jakie pozostały na Północnym Mazowszu. Kraina  ta  typowo rolnicza jaka są okolice miejscowości w swojej przeszłości  była nie  tylko producentem zbóż,  ale także na miejscu przetwarzano takowe na mąkę i pozostające jako produkt uboczny otręby, wykorzystywane przy hodowli zwierząt. Z zapisków jakie pozostały tradycja młynarska w Radzanowie była bogata. W okolicy istniały młyny wodne co zapisywane było źródłach z  przeszłości. Istniały także wiatraki . Takowe istniały w XIX jak również w XX wieku. Znajdowały się one  na Radzanówku czy Poświętnem. Związane z nimi były rodziny Więckiewiczów oraz  Bieniewiczów. Wiatrak był także w Gradzanowie Zbęskim . W samym Radzanowie najdłużej istniał wiatrak Bieniewiczów przy ul. Poświętne – dziś posesja rodziny Mariańskich – gdzie jeszcze do niedawna można było zobaczyć niewielki pagórek z kamieniami z fundamentów oraz porozbijane kamienie młyńskie.

Nieznane miejsca




Nikt się chyba nie będzie dziwił, że w Gruzji wybrałyśmy się do Kazbegi. Przy Tbilisi i Batumi to być może najczęściej odwiedzane przez polskich turystów miejsce. Znajdująca się nad miasteczkiem cerkwiew świętej trójcy (Cminda Sameba) to gruzińska Wieża Eiffle’a, rozpoznawana przez wszystkich, którzy choć przez moment zainteresowali się Zakaukaziem. Jeśli tylko wybieracie się do Kazbegi (oficjalna nazwa miasteczka to Stepancminda) to niemal na pewno przejedziecie najpierw Gruzińską Drogą Wojenną, prowadzącą z Tbilisi do granicy rosyjskiej. My miałyśmy szczęście. Już w Mcchecie złapałyśmy na stopa trzech uroczych dżentelmenów, którzy zawieźli nas na miejsce, a po drodze zatrzymywali się we wszystkich ważniejszych miejscach, wliczając w to restaurację, w której jadłam swoje pierwsze chinkali i piłam pierwszą chachę. W wesołych humorach jechaliśmy dalej, zwiedzając piękną twierdzę Ananuri i punk widokowy będący wariacką sowiecką budowlą.


Ostatni nieznany ląd na turystycznej mapie Europy. Mołdawia czeka na odkrycie. Można prognozować, że wkrótce zyska na popularności. Zadecydują o tym dwa czynniki. Pierwszy to liczne i oryginalne atrakcje kraju. Drugi wynika z sytuacji na rynku. Polacy potrzebują nowych kierunków. Podróżnicy byli już wszędzie. Zwiedzili cały daleki świat. Znają Nową Zelandię, Wyspy Wielkanocne, Etiopię i Bhutan. Ale nie byli jeszcze w Mołdawii, Naddniestrzu, Armenii i Karabachu. Z tego właśnie mechanizmu od kilku lat korzysta Gruzja. W najbliższych latach tym śladem podąży też Mołdawia.